niedziela, 9 czerwca 2019

Ani żadnej rzeczy, która jego jest (?)

Trudno nie zwrócić uwagi czytając 1 Tymoteusza na fragment od 6:8 do 6:10 mówiący o stanie majątkowym ludzi, a szczególnie osób prowadzących Kościół Boży. Dlaczego uważam, że ten fragment odnosi się do osób, które dziś określa się mianem "duchownych", a za czasów Pawła różnie: biskupami, diakonami, starszymi zborów, apostołami czy kaznodziejami. List pisany jest do takiej właśnie osoby Tymoteusza i w kontekście rady: "Jeżeli zatem mamy wyżywienie i odzież, poprzestawajmy na tym". (1 Tym 6:8) wydaje się spójny z tym czego Paweł wymagał od siebie samego jako Apostoła. Głosząc dobrą nowinę o zbawieniu głównie wśród pogan po całym ówcześnie znanym mu świecie nie potrzebował domu ani rodziny, nie zabiegał o bogactwo i to czego potrzebował to jedynie odzież i strawa. Inny fragment utwierdzający w przekonaniu, że poprzestawanie na wyżywieniu i okryciu tyczy się osób duchownych mówi o tym co Tymoteusz ma mówić ludziom zamożnym i jak zachęcać ich do czynienia dobra. (6:16-6:18). Mnie natomiast w tym kontekście rad dla duchowieństwa zastanowił też inny fragment (4:1-4:3), który zacytuję w całości:

"A Duch wyraźnie mówi, że w późniejszych czasach odstąpią niektórzy od wiary i przystaną do duchów zwodniczych i będą słuchać nauk szatańskich, uwiedzeni obłudą kłamców, naznaczonych w sumieniu piętnem występku, którzy zabraniają zawierania związków małżeńskich, przyjmowania pokarmów, które stworzył Bóg".

Coś mi się zdaje że Paweł wyraźnie prorokuje co stanie się z prowadzącymi kościół liderami w przyszłości, która może oznaczać np średniowiecze lub czasy współczesne. Jakoś inkwizycja, celibat, posty, wpisują się w te odstępstwa od wiary w zbawienie Jezusa Chrystusa i słuchanie duchów zwodniczych i szatańskich nauk. 

Całkiem niedawno w moim zborze pastor głosił na temat modlitwy Pańskiej. Kilka nabożeństw z rzędu omawiał kolejne zdania modlitwy jakiej nauczył nas Jezus i jaka jest zapisana w naszych bibliach od 2000 lat. Nagle dokładnie w dniu gdy pastor omawiał zdanie "i nie wódź nas na pokuszenie ale nas zbaw ode złego" (Mat 6:13) dowiaduję się, że papież kościoła rzymskokatolickiego zezwala na zmianę tekstu modlitwy, której autorem jest sam Jezus i argumentuje to faktem, że biblia jest źle przetłumaczona ponieważ Bóg nie wodzi ludzi na pokuszenie tylko robi to szatan. I tu odsyłam znów do 1 Tym 4:1. Czy ktoś ma prawo poprawiać słowa Jezusa. Zapisane nie w jednej ale w dwóch ewangeliach? To, że dziś ludzie nie uczą się greki i nie studiują pisma nikogo nie upoważnia do zmiany brzmienia oryginału aby było łatwiej zrozumieć kontekst. Może Jezusowi o coś chodziło w tym, aby właśnie użyć słowa, które w grece oznacza zarówno pokusę jak i egzaminowanie czy poddawanie kogoś próbie i testowi. Może chodzi właśnie o to, aby się chwilkę zastanowić, a nie bezmyślnie odklepać wierszyk z pamięci? A jeśli wierszyk powoduje jakiś zamęt w myśleniu to zmieńmy tekst i dopasujemy, żeby się lepiej czytało. Kto wie czy za kolejne 2000 lat, o ile ten świat tyle przetrwa, nie znajdzie się kolejna głowa kościoła, która stwierdzi, że czas zmienić modlitwę Pańską na wersję rymowaną aby dzieci się jej łatwiej uczyły. Słowa które się nie rymują zastąpi się innymi bo forma będzie ważniejsza od treści. Myślicie, że ironizuję lub żartuję. Nie, ja się tylko brzydzę kiedy ktoś ingeruje w tekst Biblii niezależnie od jego intencji. Powiecie mi, że każde tłumaczenie to ingerencja. Nie, bo co innego tłumaczenie, a co innego zmiana kontekstu. Zresztą nic nie stoi na przeszkodzie aby nauczyć się greki, hebrajskiego czy aramejskiego i czytać oryginalne teksty. Tak zrobił Czesław Miłosz - dlatego uwielbiam jego tłumaczenie Psalmów. Poeta, który uczy się Hebrajskiego po to aby przeczytać Psalmy w oryginale zasługuje nie tylko na Nobla, ale i na szacunek samego Boga. A to, że nie tylko je sobie czytał ale i przetłumaczył na język polski wprost z oryginału, czyni z jego tłumaczenia tekst nie tylko poetycki ale i bardzo bliski Bożemu zamysłowi. Porównajmy choćby najsłynniejszy Psalm 23. 
" Pan jest moim pasterzem i nie brak mi niczego" - najczęściej cytowane tłumaczenie biblijne
" Pan jest moim pasterzem, na niczym mi nie zbywa" - tłumaczenie Miłosza

W obu wersjach Pan daje nam wszystko, czego potrzebujemy. Ale oto pierwsza owca może mieć w głowie pytanie - jak to niczego mi nie brak, mam stare ubrania, do pracy chodzę piechotą i nie stać mnie na to aby zjeść dobry obiad w restauracji. Brakuje mi na rachunki i cały czas mi czegoś brakuje.
Może zamiast zmieniać tekst psalmu poszukać znaczenia słowa i dojść do prawdy o jakiej pisze Paweł do Tymoteusza "Jeżeli zatem mamy wyżywienie i odzież, poprzestawajmy na tym". 

Gdy czasem mam pokusę pomyśleć, że coś z materialnych rzeczy by mi się przydało, wolę przeczytać psalm 23 w tłumaczeniu Miłosza i zrozumieć, że na niczym mi przecież nie zbywa.
Widząc oba teksty rozsądne wydaje się tłumaczenie - mam dokładnie tyle ile potrzebuję. Ale piękne jest to, że aby dojść do tej prawdy, trzeba użyć nieco szarych komórek. Zastąpienie w modlitwie Pańskiej słów "i nie wódź nas na pokuszenie" tekstem "i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie" w pierwszej chwili wydaje się zasadne. Tak, o ile byłaby to jakaś kościelna modlitwa wymyślona przez ludzi. Mamy tu jednak do czynienia ze zmianą tekstu i kontekstu modlitwy podyktowanej przez Jezusa i zapisanej w Biblii. Ja widzę w tym jeszcze inny problem, a nawet podszept szatana. Jeśli ta  zmiana się przyjmie, w przyszłości pojawi się wielu ateistów, którzy znajdą wymówkę swych upadków w grzechu mówiąc: "od lat proszę Boga, w modlitwie abym nie ulegał pokusie i nic. Bóg mnie nie słucha". Osobiście wolę aby mnie Bóg egzaminował i poddawał testom niż mam uwierzyć, że uda mi się uniknąć grzechu gdy poproszę Boga, aby nie dopuścił do tego bym uległ pokusie. Bo co wtedy z wolną wolą człowieka? Bóg ma moc spełnienia każdej naszej modlitwy, jednak uważaj o co się modlisz, bo możne się ona spełnić. Bóg może pozbawić cię wzroku jeśli wzrokiem czegoś pożądasz, może pozbawić cie pracy jeśli w pracy grzeszysz itd. Przecież o to prosisz - "i nie dopuść, abym uległ pokusie". Ty Boże nie dopuść, a co jeśli Bóg się zgodzi i naprawdę nie dopuści byś uległ pokusie i zabierze ci oko, rękę lub sparaliżuje ciało? Już lepiej chyba wiedząc, że mamy grzeszną naturę i zbawienie w śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa, prosić Boga aby nie poddawał nas więcej egzaminom i nie wystawiał na próby. Ale na próżno bić na alarm. Paweł to przewidział i prorokował, ...że w późniejszych czasach odstąpią niektórzy od wiary i przystaną do duchów zwodniczych i będą słuchać nauk szatańskich, uwiedzeni obłudą kłamców, naznaczonych w sumieniu piętnem występku, którzy zabraniają zawierania związków małżeńskich... Ktoś myśli, że przesadzam. Przeczytajcie oryginalne 10 przykazań zapisane w Biblii i to jak kościół katolicki zignorował zakaz wykonywania rzeźb i malowideł i oddawania im czci. Wywalenie jednego przykazania stworzyłoby 9 punktowy dekalog. Dlatego sztucznie podzielono ostatnie przykazanie na dwa i tak powstało moje ulubione 10 przykazanie, ponieważ jest jedynym, którego człowiek nie jest w stanie złamać. No bo co może oznaczać zdanie: "Ani żadnej rzeczy, która jego jest". Gdzie tu zakaz? Jakiej rzeczy, kto, kogo, komu, co, jak, gdzie ??? Już w pierwszej klasie na lekcjach religii w zatęchłej salce klasztorku Franciszkanów, coś mi nie pasowało z tym zdaniem, a nie znałem jeszcze gramatyki i nie wiedziałem, co to podmiot i orzeczenie. Bez 9 przykazania owo sztuczne 10 nie istnieje. Nawet dziecko rozumie, że jest to jedno przykazanie podzielone na dwa. Czyli tak naprawdę kościół naucza 9-ciu, a nie 10-ciu przykazań. Gdzie podziało się zatem jedno zaginione? Naprawdę się nad tym zastanawiałem jako dziecko.


Nie wiedziałem wówczas, że drugie przykazanie jako niewygodne zostało przez kościół wyrzucone z katechizmu. Na szczęście nie dało się go wyrzucić z Biblii (było zbyt wiele kopii), można było jedynie zakazać jej czytania i to jest kolejny powód aby ufać Biblii, a nie ludziom - choćby najbardziej świętym i nieomylnym jak sam papież. Przygotowując się do tak zwanej pierwszej komunii. zastanawiałem się jak ludzie grzeszą przeciw zakazowi: "Ani żadnej rzeczy, która jego jest". Dopiero Księga Wyjścia (20,2-17) lub Księga Powtórzonego Prawa (5,6-21) wyjaśnia ten szatański zamysł, który sankcjonuje w kościele kult obrazów i posągów i odciąga ludzi od jedynego niewidzialnego Boga. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Aby komentować załóż konto na Google+. Anonimowe komentarze trafiają do spamu i nie będą publikowane.