poniedziałek, 22 lipca 2019

Nie wstydź się świadectwa o Panu naszym

Drugi mój werset dodany w lipcu do ulubionych z 2 Listu św. Pawła do Tymoteusza brzmi:

"Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, lecz mocy i miłości, i powściągliwości". 

Dziesiątki razy w Biblii Bóg pociesza nas słowami: nie bójcie się, nie lękajcie się. Tu jednak mamy obietnicę, że lęk nie jest od Boga. Strach nie był nam dany. Boży człowiek nie czuje lęku. Strach pojawił się na ziemi dopiero z grzechem. Adam gdy zgrzeszył, skrył się w ogrodzie kiedy usłyszał kroki swojego Stworzyciela. Bóg zapewnia nas zatem, że nie dał nam ducha bojaźni lecz mocy, miłości i powściągliwości. Bóg nie che abyśmy się bali, nie chce abyśmy przestrzegali przykazań i spełniali miłosierne uczynki ze strachu przed ogniem piekielnym. Taki strach nie pochodzi od Boga. On nie dał nam ducha bojaźni, zatem wszystko co czynimy, nasze wszelkie działania powinny wynikać z miłości, a nie ze strachu. Jeśli mam dylemat, w prawo czy w lewo mam iść - modlę się o tego ducha mocy, miłości i powściągliwości - jednocześnie, modlę się o zdjęcie ze mnie lęku. Wiele rzeczy do zrobienia, które podobały by się Bogu wymaga pewnego rodzaju odwagi lub raczej pozbycia się lęku. Zadzwonić do kogoś, przeprosić kogoś, publicznie przyznać się do winy, opowiedzieć komuś o Jezusie, głosić ewangelię tam gdzie Bóg nas posyła? Badania współczesnych psychologów wykazały, że lęk przed wystąpieniem publicznym jest porównywalny a czasem nawet większy od lęku przed śmiercią. Może właśnie dlatego dopiero nowo narodzeni chrześcijanie śmiało głoszą Słowo Boże, gdyż Bóg zdjął z nich ten lęk przed śmiercią - kto wie? 
Duch mocy jest użyteczny ponieważ daje nam siłę do działania i zapewnienie, jak w Psalmie 1.

Będzie on jak drzewo zasadzone nad strumieniami wód,
Wydające swój owoc we właściwym czasie,
Którego liść nie więdnie,
A wszystko, co uczyni, powiedzie się.




Skąd indziej jak nie od samego Boga może przyjść pewność, że cokolwiek uczynisz powiedzie się? Dokładnie tak będzie - o ile będzie to Boży Pan, a nie twój własny plan. Boży nakaz i twoje powołanie, a nie twój pomysł i twoja idea poparta jedynie niezidentyfikowanego pochodzenia myślą: "fajnie by było...". Z czasem da się to rozpoznać, gdyż głos Boży jest naprawdę słyszalny. Duchowo jesteśmy jedno i duchem potrafimy się komunikować. Dlatego właśnie Jezus dokładnie wie czego nam potrzeba, zanim jeszcze otworzymy swe usta do modlitwy. Mało tego zapewnia wierzących, że o cokolwiek poprosicie z wiarą, będzie wam dane.

I jeszcze duch powściągliwości. Życie to nie są zawody. Czasem na efekty trzeba poczekać. Siejemy ziarno, czasem ktoś inny podleje, a czasem ty zbierzesz plony z tego co przed tobą zrobili inni. Innymi słowy duch powściągliwości pozwala nam zachować dystans i zrozumienie dla ludzi. 

Wracając do tytułu, który jest konsekwencją opisywanego wersetu (2 Tym 1:7), mamy odpowiedź na pytanie jak głosić ewangelię:

  • Po pierwsze z miłością - duch miłości sprawi, że będziesz osobą przyjazną, uprzejmą i miłą, a jednoocznie będziesz sobą i nie będziesz nikogo udawał.
  • Po drugie z mocą, pewnością i siłą - duch mocy udzieli ci autorytetu i da właściwe odpowiedzi i słowa. Nie obawiaj się powiedzieć - "tego nie wiem, nie znam całej Biblii na pamieć, kiedyś znajdziesz i na to odpowiedź ale powiem ci o czymś czego jestem absolutnie pewien".
  • Po trzecie nie będąc nachalnym, czyli z powściągliwością - poświęcając tyle czasu i zainteresowania ile potrzeba osobie z którą rozmawiamy, aby zrozumiała kim właściwie był Jezus i dlaczego umarł, dając jej jednocześnie wybór, co chce teraz z tym zrobić.

To ciekawe, że gdy pisałam ten artykuł w tle grała muzyka Grzegorza Kloca, którego miałem okazję poznać tydzień temu w Krakowie. Właśnie gdy pisałem o duchu miłości Grzegorz zaśpiewał w utworze "Za to że.. (Więzień Wolności)":

Nie muszę już się bać, nikogo i niczego wiem.
Miłość usuwa strach, naucz mnie kochać proszę Cię.

Cóż wypada powiedzieć Alleluja. 

poniedziałek, 15 lipca 2019

Całe Pismo przez Boga jest natchnione

Czytając w lipcu 2 list św. Pawła do Tymoteusza, Bóg położył na moim sercu 4 cytaty. Poetycko zabrzmiało? Innymi słowy położenie na sercu oznacza, że na cztery cytaty zwróciłem szczególną uwagę, że te cztery cytaty sobie zaznaczyłem w swoim egzemplarzu Nowego Testamentu, a w Biblii On-Line dodałem do ulubionych cytatów i jednym kliknięciem myszki porównałem te cztery wersety z innymi tłumaczeniami Słowa Bożego, ponieważ całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości. Ktoś rozpoznał, że właśnie zacytowałem Pismo? A teraz zrobię to jak należny i zajmę się pierwszym wersetem z moich czterech ulubionych na lipiec:

"Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości. Aby człowiek Boży był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła przygotowany". 2 Tym 3:16,17

Pierwsza sprawa to wiara w to, że Pisma Starego i Nowego Testamentu są natchnione przez Boga, że to sam Bóg jest ich autorem i jedynie posługuje się człowiekiem, który spisuje Słowa Boga na papiarze czy pergaminie. Pisałem już kiedyś, że skoro Bóg zadbał o to, żeby te 20 listów przetrwało do naszych czasów to oznacza, że ich treść jest na tyle ważna, że jako współcześni chrześcijanie możemy czuć się adresatami tych listów. Jestem przekonany, że listów apostolskich musiało być znacznie więcej. Pewnie nawet były ich setki, zważywszy na aktywność apostołów i fakt, że poza posłańcami był to główny i jedyny kanał komunikacji pomiędzy zborami. Niektóre listy przetrwały do czasów gdy stworzono kanon Pism Nowego Testamentu. Jeśli jakiś list zaginął to z pewnością Bogu nie zależało na jego treści tak bardzo, jak na treści tych, które ocalały. Możemy mieć pewność, że całe Pismo jest przez Boga natchnione. Dalej Paweł pisze jaki jest tego cel. Słowa Pisma są pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów (zatem Pismo ukazuje prawdę i pomaga błędy odkryć). Pismo służy poprawie i wychowuje w sprawiedliwości. Przygotowuje nas do dobrego działa jako Bożych ludzi. Innymi słowy bez Pisma nie mielibyśmy żadnych szans na poznanie Boga i jego zamiarów wobec nas samych.

Pojawia się też inny problem. Jak czytać Pismo? Jest na to wiele szkół ale moim zdaniem SZATANOWI zależy przede wszystkim na tym aby Pismo w ogóle nie było czytane. Czasem wmawia ludziom, że to baśnie lub bzdury. Tak może poradzić sobie z kimś kto nie poznał Jezusa. Ale co mówi do ludzi wierzących i Zbawionych? Nie może mi powiedzieć "Nie czytaj Pisma", nie powie mi "spal Biblię" bo pogonię go precz. On sprytnie powie na ucho:, "nie musisz czytać teraz. Zrobisz to jutro, zdążysz jeszcze przeczytać". Wiem o czym mówię bo wiele lat przed nawróceniem słyszałem ten głos. Rozmawiam z przyjaciółmi i oni często deklarują, że chyba przeczytają w końcu całą Biblię. Jakoś na tych deklaracjach często się kończy, bo słyszą ten sam głos - "zrobisz to później!" Jeśli już czytam Pismo, to robię jedno założenie. Wszystko co tam jest napisane to PRAWDA. Jeśli czegoś nie rozumiem wprost, to być może jest to przypowieść lub metafora, którymi sam Jezus często się posługiwał. Warto też pomodlić się o Ducha Świętego, który zgodnie z obietnicą jest nam dany i nikt tak dobrze jak On nie pomoże nam w zrozumieniu Słów Pisma. Czasem wiele lat nie rozumiemy jakiegoś fragmentu Słowa lub mamy z nim problem. Tak, to normalne ale Bóg posyła nam też ludzi, którzy służą nam słowem w kazaniach, dyskusjach lub nauczaniu. Często po wielu miesiącach lub latach wracamy do tekstu, który nam kiedyś sprawiał problem i okazuje się, że po okresie wzrostu duchowego nie mamy już ze zrozumieniem treści żadnego problemu.

Dziś zamiast zdjęcia link.
http://biblia-online.pl/