sobota, 11 kwietnia 2020

Wiara czy religijne rytuały?

Święta, zarówno Bożego narodzenia ale szczególnie Wielkanoc, odkąd zrozumiałem ewangelię, napawały mnie dwoma sprzecznymi uczuciami. Z jednej strony bliskość Boga i chęć dziękczynienia za zbawienie, a z drugiej strony obrzydzenie do kościelno-ludowych rytuałów quazi-religijnych. Króliczki i jajka, jako pogański symbol płodności, który kościół zaadoptował i próbował tłumaczyć jako wyraz religijności i duchowości. Na Boże Narodzenie konkurs na najlepszą szopkę, a na Wielkanoc konkurs na najwyższe palmy, (te w Lipnicy Murowanej mają ponad 30 metrów), konkurs na najładniejszy grób no i warty przy grobie, które zaczęli pełnić już nie Rzymianie, a ministranci, strażacy, żołnierze, harcerze, pielęgniarki lub robotnicy. Wszytko na pokaz, wszystko z przepychem, wszystko z religijnym uniesieniem - ale ile w tym Prawdy i ile Wiary?

Miałem chęć napisać więcej na ten temat ale napotkałem w sieci na kazanie ojca Adama, które o ile go nie słuchaliście warte jest posłuchania, bo oto przybliżyło się Królestwo Boże. To na co od dawna wskazują protestanckie zbory dociera też do katolików i Chwała Panu za takie właśnie kazania, które wskazują na to co najważniejsze. Wiara jako łączność z Jezusem i Zbawicielem jest kluczowa. Religijność jako przynależność do jakiegoś kościoła lub możliwość przyjmowania sakramentów jeśli jest wyrazem wiary i ją wspiera służy dobru, jeśli zaś jest wyrazem jedynie religijności jest bałwochwalstwem i zaprowadzi ludzi do piekła. Ot cała prawda na temat religii. Choć nie we wszystkim się zgadzamy to błogosławię cię Adamie za to słowo.


środa, 1 kwietnia 2020

Ewangelia - czym jest naprawdę!

W ciągu 2 lat przeczytałem i skomentowałem po swojemu wszystkie listy Nowego Testamentu. Ne czas mówić o tym ile dobrego wydarzyło się przez te dwa lata. Wkrótce zaczniemy kolejne czytanie i zapraszamy Was do wspólnego poznania Biblii. Jest jednak coś ważniejszego. Najważniejsze przesłanie do ludzkości EWANGELIA. Czym jest? Co definiuje? Dla kogo i jak można ją skrócić do jednego zdania, gdyby to było konieczne? Kiedyś pracując jako trener i konsultant przy naprawdę dużych projektach sprzedażowych rekomendowaliśmy sprzedawcom "test windy". Polega na tym, że cokolwiek oferujesz powinieneś umieć streścić sedno tego czym się zajmujesz czasie w jakim winda zjeżdża z 5 pietra na dół. Gdyby twój szef lub jakaś ważna osoba zapytała czym się zajmujesz musisz umieć w niecałe 20 sekund uzasadnić swoją obecność w firmie. Tego naprawdę uczyliśmy praktycznie wchodząc z kursantami do windy.

Nie tak dawano uświadomiłem sobie, że w dzieleniu się ewangelią obowiązuje podobna zasada. Informacja jest prosta i może być podana w telegraficznym skrócie o czym mówi kazanie, które zamieszczam poniżej.


wtorek, 11 lutego 2020

Kto się za daleko zapędza - nie ma Boga!

Prawdę Wam powiem. To ciekawe, że Jan w swoich trzech krótkich listach aż 13 razy użył słowo prawda i to wcale nie w takim kontekście jak wielu niewprawnych czy niepewnych rozmówców powtarza wciąż w co drugim zdaniu retoryczne pytanie: prawda, prawda? Ale do rzeczy. Pierwszy list Jana już kiedyś czytaliśmy, a teraz czytamy dwa pozostałe bo są krótkie i nie ma co ich rozdzielać. Przeczytałem je już ciurkiem kilka razy, zastanawiałem się co Bóg chce położyć mi na sercu, jakie zdanie mam zapamiętać i czego z nich się nauczyć. I oto pojawił się werset z 2 Jana 1:9

Kto się za daleko zapędza i nie trzyma się nauki Chrystusowej, nie ma Boga. 
Kto trwa w niej, ten ma i Ojca, i Syna.

Jaką dziś Prawdę pokazał mi Bóg?
Kto się zapędza? Kto nie trzyma się nauki Chrystusowej i kto nie ma Boga? Spaceruję sobie z żoną i córkami po moim osiedlu i widzę na osiedlowym śmietniku taki oto widok?

Poświąteczne porządki fot. własna 
W sumie nic dziwnego, ludzie wyrzucają zbędne rzeczy, choć dla wielu Polaków taki obraz na miejskim śmietniku to świętokradztwo. Chwilę zastanowiłem się jak taki obraz trafił na śmietnik? Może ktoś kupił mieszkanie po kimś i wyrzucił stare meble i obrazy? Może ktoś obraził się na kościół katolicki lub na boga, który nie spełnił JEGO "modlitw" i tak to zamanifestował swe niezadowolenie, a może ktoś poznał Prawdę, o której pisał Jan. Poznał, zrozumiał, nawrócił się i w mgnieniu oka obraz, który wisiał w jego domu stał się dla niego obrzydliwością, bo jego właściciel odkrył prawdziwe drugie przykazanie i teraz cały dekalog brzmi dla niego sensownie - nie sposób było wcześniej grzeszyć przeciw 10 przykazaniu o treści: "ani żadnej rzeczy, która jego jest". Wiadomo, że ktoś kiedyś zapędził się... nie trzymał się nauki Chrystusowej... i grzesząc przeciw drugiemu przykazaniu wyrzucił to przykazanie o robieniu jakichkolwiek "wizerunków" Boga, a żeby liczba w dekalogu się zgadzała ostatnie przykazanie o grzechu pożądliwości podzielił na dwa. Kto nie wierzy niech przeczyta Księgę Wyjścia (20.2-17) lub Powtórzonego Prawa (5,6-21) i pozna prawdę. Tak więc w tradycji można się bardzo zapędzić ponieważ jedno drobne odstępstwo od prawdy spowoduje łańcuch kolejnych coraz większych odstępstw popełnianych w imię tradycji. Ale jak bardzo można odejść od prawdy, to miałem dopiero odkryć przechodząc obok tego  osiedlowego śmietnika.

Przypomniałem sobie, że takie stare obrazy miały solidne ramy i chciałem ją obejrzeć. W ramie po moim "rodzinnym" obrazie matki boskiej mam teraz obraz swego przodka - seniora rodu. Najstarsze zdjęcie w rodzinie. Po co wyrzucać solidna ramę? Za ramą tego obrazu na śmietniku była wciśnięta kartka (widać to na zdjęciu), która opisywała sukienki(!!!) na obraz jasnogórski. Tu już "wymiękłem" i zrozumiałem co Bóg chciał mi powiedzieć w wersecie o "zapędzaniu się" i "nie trzymaniu nauki Chrystusowej". Wychowywałem się jako katolik i zanim poznałem prawdę, byłem wiele razy na pielgrzymce na Jasnej Górze. Na pierwszej spotkałem Jezusa, który chciał mnie zawrócić z drogi (to inna historia bardziej na świadectwo wiary niż na blog). Poszedłem jeszcze kilka razy aby upewnić się, że to był zły pomysł, bo nigdy więcej na tym szlaku Jezusa już nie spotkałem, choć bardzo się o to modliłem, ale o sukienkach matki boskiej nigdy jakoś nie słyszałem. Tym bardziej teraz, gdy czytamy całym kościołem Biblię każdego dnia, tak aby w rok przeczytać całość, takie łamanie drugiego przykazania bardzo mnie razi. Wcześniej to było nawet zabawne. Moja starsza córka ma dwie lalki i ubiera je w sukienki, ma w tym zabawę, ale sukienki na obraz maryjny? Wiedziałem, że była koronacja, bo nazywają ten obraz "Królową Polski", ale myślałem, że jest to jakaś jedna korona, a nie cały szafa pancerna "złotych cielców". Czytam i sam nie wierzę: 

Regalia Królowej Polski
Sukienki na Obraz Matki Bożej Jasnogórskiej.
(Jedyne słowo w tym zdaniu napisane mała literą to słowo "na". Dzięki niemu widzimy, że autor broszury pozostałe słowa napisał z wielkiej litery.)
  • Sukienka brylantowa, zwana diamentową
  • Sukienka milenijna z 1965 roku..
  • Sukienka wierności, zwana rubinową  (wszyto w nią ponad 200 ślubnych obrączek)
  • Sukienka koralowa  z 1969 roku, zwana koralowo-perłowo-biżuteryjną 
  • Sukienka koralowa z 1910 roku
  • Sukienka 600-lecia z 1981 roku, zwana koralowo-perłową
  • Sukienka 600-lecia, zwana złotą
  • Sukienka bursztynowo-brylantowa z 2005 roku
oryginał karty z ramy ze śmietnika, fot. własna
Okazuje się, że to nie wszystko. Znalazłem stronę internetową gdzie opisano 12 takich złotych kiecek. I jak się to ma do Biblii, prawdy i nauki Chrystusa, który nie przyszedł Starego Prawa ani zmienić ani zastąpić ale wypełnić?

Zostawię Was ze słowami jakie wypowiedział Mojżesz do Boga w Księdze Wyjścia 32-31:

Wrócił tedy Mojżesz do Pana i rzekł:
Oto lud ten popełnił ciężki grzech, bo uczynili sobie bogów ze złota.

sobota, 25 stycznia 2020

Schody do Nieba w/g Świętego Piotra

Są w Rzymie święte schody. Wiedzieliście? Mnie to zaskoczyło. Podobno te same, po których stąpał Jezus idąc na sąd do Piłata i podobno na schodach są nawet plamy świętej krwi naszego Pana i Zbawiciela. Podobno, bo tak mówi tradycja, a to co mówi tradycja często mija się z prawdą i faktami, o czym zawsze warto pamiętać czytając przewodniki turystyczne. O ile wiele relikwii śmieszy mnie lub gorszy, to jednak schody byłyby ciekawostką architektoniczną godną oglądania gdyby nie trzeba było, jak każe tradycja, wspinać się po nich na kolanach. Zresztą za wiele i tak nie widać, bo przykryte są drewnem aby pielgrzymi ich nie zadeptali. Dlaczego niektórzy świecie wierzą, że po owych schodach stąpał Jezus? Schody te przywiezione zostały z Jerozolimy do Rzymu w r. 326 przez św. Helenę, matkę cesarza Konstantyna I. To jedyny fakt. To co budzi u wielu wątpliwość to jak św. Helena odnalazła właściwe schody 250 lat po zburzeniu Jerozolimy? Prawdopodobnie w taki sam sposób w jaki odnalazła gwoździe i krzyż blisko 300 lat po ukrzyżowaniu. Właściwe gwoździe czy drzewo krzyża wśród setek, jak nie tysięcy innych krzyży i gwoździ 300 lat po zdarzeniu, to nie lada wyczyn archeologiczny, ale ze schodami powinno być przecież łatwiej z uwagi na ich rozmiar. Nie ważne czy schody są prawdziwe, czy Żydzi ówczesnej zburzonej Jerozolimy wcisnęli Helenie dowolne schody i sprzedali je jako schody pałacu Piłata. Bo przecież nie powinniśmy otaczać ich czcią i nazywać "świętymi schodami" - tego Bóg nienawidzi. Schody same w sobie nie mogą mieć żadnej mocy, podobnie jak inne relikwie czy obrazy. Taki okultyzm mnie brzydzi i jednocześnie dziwi, choć z drugiej strony Jezus nie potępił chorej kobiety, która chciała choćby dotknąć Jego szaty aby się uzdrowić. Nie potępił, ale uzdrowiła ją nie szata, a moc Jezusa. Pokutne schody nie uzdrowią ludzkiej duszy, może to uczynić tylko Jezus i żadne schody nie są mu do tego potrzebne. Zwiedzając taką turystyczną atrakcję niezależnie od faktów jej autentyczności, można oczywiście pomodlić się do Jezusa, podobnie jak modlimy się we własnym domu czy w podróży ale liczenie na jakiś cud z uwagi na schody, szatę, obraz, drzazgę czy gwóźdź zakrawa już na bałwochwalstwo, gdyż wiele osób będzie przypisywać martwym przedmiotom nadprzyrodzoną moc.

Na ironię zakrawa fakt robienia kopii relikwii. Kopia świętego obrazu, do którego można pomodlić się w domu zamiast jechać na pielgrzymkę.  Kopie świętych gwoździ w których zręczny kowal zakuwa część oryginalnego przywiezionego przez Helenę gwoździa, którym jak mówi tradycja przybito ciało Jezusa i tak dokonuje ich rozmnożenia. A dziś dowiedziałem się, że mamy w Polsce kopię świętych schodów za sprawą hrabiny Józefy von Würtz-Burg. Chodzi o święte schody w Sośnicy niedaleko Wrocławia. To właśnie szukając informacji o atrakcjach turystycznych w okolicy Wrocławia natrafiłem na Blog na ten temat i poczytałam też o świętych schodach w Rzymie.

Czemu akurat teraz piszę o schodach, kiedy analizujemy Drugi List św. Piotra? Bo schody to ciekawa metafora. Oczywiście hasło "Schody do Nieba" większości ludzi w moim wieku od razy skojarzy się z utworem muzycznym grupy Led Zeppelin. Dziś przypomniałem sobie tę kompozycję i zaskoczyły mnie słowa na które wcześniej nie zwracałem uwagi. Tłumacząc na język polski: "Pewna Pani dobrze wie, złotem jest co błyszczy się, i kupuje sobie schody do nieba". Jakoś dziwnie tekst pasuje do obu Pań: Heleny, zwanej Świętą i Józefy von Würtz-Burg, która spoczęła w krypcie pod zakupioną przez siebie repliką świętych schodów w Sośnicy. Mnie jednak chodzi o coś innego i o inne "schody do nieba", o których jest mowa w Biblii i to własnie w drugim liście Piotra. Niełatwo je dostrzec, bo nie muszą to być koniecznie schody. Ale na pewno lepsze takie o których zaraz powiem, niż jakaś kamienna replika po której wspinają się grzesznicy na kolanach w nadziei odpokutowania za grzechy.

Moim zdaniem jedyne schody po jakich warto wspinać się z czcią i pobożnością to przedstawione na poniższym schemacie "Schody do Nieba w/g Świętego Piotra". 
Drugi List św. Piotra (1:3-11) w grafice. rys. K.Mika
Oczywiście Piotr nic nie pisze ani o schodach, ani tym bardziej o schodach do nieba. Próbując jednak lepiej zrozumieć to czego od nas oczekuje nasz Zbawiciel, zacząłem rysować i graficznie przestawiać to, o czym Piotr pisze w swoim liście zanim zacznie opisywać w jaki sposób zakończy się nasz świat. Uświadomiłem sobie, że sama wiara nie wystarczy. Masz zbawienie, które pochodzi z wiary ale co dalej? Jeśli w dniu nawrócenia się nie umarłeś, jak jeden ze złoczyńców wiszących na krzyżu obok Jezusa, to nie wolno Ci poprzestać na wierze i cieszyć się bezpieczeństwem przedsionków Nieba. Bóg oczekuje od nas wysiłku, wspinaczki, drogi. (dlatego schody są dobrym przykładem, metaforą wspinania się i wysiłku). Nabywając kolejne cechy i pomnażając je czyli: cnotę, poznanie, powściągliwość, wytrwanie, pobożność, braterstwo i miłość, zbliżamy się do wiekuistego Królestwa Pana naszego Jezusa Chrystusa. Jesteśmy użyteczni i aktywni, a jednocześnie nigdy się nie potkniemy. Nie wolno chrześcijanom stać w miejscu bo zaślepieni staną się krótkowzroczni i szybko zapomną, że zostali oczyszczeni z dawnych grzechów. Pomimo tego, że spływa na nich Boska moc ulegają skażeniu jakie na tym świecie pociąga za sobą pożądliwość.


poniedziałek, 16 grudnia 2019

Wiara bez uczynków jest martwa, a uczynki bez wiary?

Co Zbawia człowieka? Wiara czy uczynki? To tak jakby kłócić się, która strona monety lub banknotu (awers czy rewers) płaci za towar. Nieważne czy biorąc od kogoś pieniądze spoglądasz na awers czy rewers, bo ufasz, że banknot jest prawdziwy, ale w banku sprawdzą go dokładnie i falsyfikaty zostaną odrzucone. Brzmi to tak, jakby zbawienie można było czymś kupić i celowo użyłem tego porównania bo człowiek podświadomie chciałby czymś za swoje zbawienie zapłacić. Często albo dobrymi uczynkami albo gorliwą wiarą, tymczasem Zbawienie jest za darmo i nie da się go niczym kupić.

Jezus umarł i zmartwychwstał - dlatego krzyż jest pusty.
( fot. własna)
Czasem w odpowiedzi na ewangelię, gdy tłumaczę komuś, że zbawienie wystarczy przyjąć bo już się dokonało na krzyżu, że Jezus przyjął na siebie wszystkie grzechy i za nie umarł i teraz jedynie Jego łaska i krew jest nas w stanie obmyć i postawić w oczach Boga jako czystych i nieskalanych, to otrzymuję niekiedy ripostę z cytatem z Listu Jakuba - uczynki są ważne bo Wiara bez uczynków jest martwa. Owszem, podobnie jak jednostronna moneta będzie fałszywa. Jednak wyciąganie z tego jednego zdania wniosku, że uczynkami da się zasłużyć na zbawienie jest już herezją, niezgodną ze słowem Bożym. Rozumiem ten tok myślenia, bo człowiek przytłoczony grzechem nie jest się w stanie sam podnieść przez wiele lat. Chciałby to zrobić ale nie jest w stanie, nawet pomimo religijnych rytuałów. Wielokrotnie powstaje, a upada znów pod ciężarem grzechu. Nagle gdy ktoś otwiera przed nim wrota Nieba i zaprasza tam za darmo, bo Ktoś inny zapłacił już za jego grzechy jest mu wstyd i chciałby sam na to zapracować. Szatan skutecznie wykorzysta taki tok myślenia, bo zamiast pozwolić by ten oddał chwałę i dziękczynienie Jezusowi zaszczepi w nim chęć dalszego pokutowania za grzechy lub zadośćuczynienia poprzez dobre uczynki. A od tego już tylko krok do przekonania, że musi jeszcze na zabawienie zapracować, a jak nie da rady to może chociaż do czyśćca (o którym słowa w Biblii nie ma) trafi. Czyżby ofiara Jezusa była zbyt mało doskonała i kogoś z ludzi pominęła? Absolutnie Nie. W tym kontekście patrząc na List Jakuba i na fakt, że pisał go do 12 pokoleń Żydów, którzy już od wieków uwikłali się w prawo zakonu do tego stopnia, że ich życie z Bogiem było zbyt wielkim brzemieniem i wykształciło i nich podwójną naturę, co i samemu Jezusowi w ludzkiej postaci przeszkadzało i niejednokrotnie krytykował żydowską świętoszkowatość; musimy przyznać, że Jakubowi chodziło o to, że wiara zawsze będzie korzeniem dobrych uczynków. Że z drzewa wiary wyrosną dobre owoce. Z dobrej wiary dobre owoce, a z fałszywej wiary złe owoce. Jakub pisze przecież, że Żydzi wiedzą doskonale, że nie tylko z wiary Abraham został usprawiedliwiony, ale i z uczynków. No bo te uczynki zgodne  Bożą wolą dawały świadectwo o jego posłuszeństwie i wierze. Jednak wyraźnie napisane jest w Liście do Rzymian, że gdy Abraham uwierzył Bogu poczytane mu to zostało ku usprawiedliwieniu. Innymi słowy nie każdy wędrowiec, który porzuci swój dom i nie każdy kto podniesie rękę na swego jednorodzonego syna, zostaje zbawiony, wręcz przeciwnie podobnie jak wiara bez uczynków jest martwa tak i uczynki bez wiary są bezowocne. Człowiek, który pomaga innym, żyje zgodnie z przykazaniami i według ludzkich standardów zasługuje na nagrodę, w oczach Boga jeśli tylko popełnił choć jeden jedyny grzech jest nieczysty i nie zasługuje na Niebo i będzie potępiony.
Ktokolwiek bowiem zachowa cały zakon, a uchybi w jednym, stanie się winnym wszystkiego.
Jak 2,10
Czy możliwe jest zatem wejście do nieba, bez żadnego dobrego uczynku, jedynie z martwą wiarą? Kto wie, może w przedsionkach nieba wspólnie z nawróconym łotrem, będą też ci, którzy prowadząc nędzne marne życie, które nie mogło podobać się Bogu z ostatnim tchnieniem życia szczerze przyjęli ofiarę Jezusa? Niejednokrotnie Biblia zachęca nas do dobrych i miłosiernych uczynków względem bliźnich aby nie czuć się w niebie zawstydzonym i w chwale odebrać swoją nagrodę. Cóż w Niebie z Bogiem nie będzie ustroju socjalistycznego ani żadnej komuny, która tak bardzo podobałaby się szatanowi. Uczynkami można zapracować na nagrodę, na laurowe wieńce, na wdzięczność zbawionych za naszą sprawą dusz, ale nie na samo Zbawienie. Ten "bilet do nieba" może zapewnić jedynie wiara w zbawczą moc ofiary Jezusa. Uczynki nie mają tu żadnego znaczenia z wyjątkiem jednego, co zresztą potwierdza tezę, że sama wiara bez uczynków jest martwa. Tym uczynkiem jest zwrócenie się do Jezusa w krótkiej modlitwie w której uznasz jego ofiarę i podziękujesz za nią, uznając go za swego osobistego zbawiciela i Pana. Bez tego czynu oddania mu chwały i pokłonienia się przed nim, bez uznania jego ofiary jako zastępczej za twój grzech nie może być mowy o zbawieniu. Od tej chwili człowiek nie ma najmniejszej wątpliwości, że właśnie zyskał niebo i wkrótce z tego braku wątpliwości na temat Zbawienia kiełkuje drzewo służby Jezusowi i widać moc dobrych uczynków płynących z wiary, a wśród  nich nie ma pełniejszych i bardziej podobających się Bogu niż wyrywanie kolejnej duszy z mocy szatana. 

Tak czy inaczej niech nasze dobre uczynki będą owocami wiary, aby kolejnych ludzi prowadzić do Jezusa "bo po owocach nas poznają" i nigdy niech nie będą substytutem wiary lub nakazem prawa lub pokutą za grzech. Takie uczynki mimo iż przynoszą ziemskie owoce w postaci radości i wdzięczności, na sądzie bez wiary się nie ostoją i nie zapewnią nikomu Zbawienia, na które nie sposób samemu zapracować.   

środa, 6 listopada 2019

Serca Wszystkich Świętych - zostały pokrzepione.

Większości Polaków zwrot wszyscy święci, kojarzy się ze świętem zmarłych czyli 1 listopada. Jednak okazuje się, że w Listach wielokrotnie Paweł używa zwrotu "święci" w stosunku do chrześcijan - ludzi żyjących i należących do Chrystusa. Tak też jest w Liście do Filemona. 
fot własna, Pomnik gen. Okulickiego w Bochni listopad 2019
Najpierw w 1:5 Paweł pisze o miłości i wierze jaką pokłada Filemon w Jezusie i we wszystkich świętych. O kogo chodzi? Nie ma wątpliwości, że o tych którzy przyjęli Jezusa za swego Pana. Potem w 1:7 wspomina, że za sprawą Filemona serca świętych zostały pokrzepione.

Miałem bowiem wielką radość i pociechę z miłości twojej, ponieważ serca świętych przez ciebie, bracie, zostały pokrzepione.

Jak zostać świętym? Nie potrzeba tu żadnego procesu beatyfikacji, modlitw setek i tysięcy wyznawców, nie potrzeba żadnego kultu świętych. Wręcz przeciwnie, to by jedynie obrażało Boga i odbierało mu należną chwałę. Czego zatem potrzeba? Uznać, że Jezus Chrystus umarł na krzyżu również za wszystkie  Twoje grzechy, podziękować za to w krótkiej modlitwie i uznać go za osobistego zbawiciela i Pana. Wkrótce też narodzić się na nowo z ducha i służyć Mu. Wszyscy nawróceni w ten sposób są już święci, idą od razu do nieba i Pan nie wspomni ich grzechów. Zostali oczyszczeni, oddzieleni od śmierci, dlatego są zbawieni i  święci. I co ważne nie wystarczy o tym wiedzieć, nie wystarczy w to wierzyć - trzeba to uznać za prawdę, pomodlić się szczerze i oddać się w sercu Jezusowi, uznać Go za swego osobistego Zbawiciela i Pana. Wtedy ofiara Syna Bożego nie była daremna dla człowieka i ten kto uzna Jezusa za swego osobistego zbawiciela staje się świętym. Dlatego Paweł w listach wielokrotnie pozdrawiał świętych w zborach do których pisał.

Inna myśl z Listu do Filemona (bardzo krótkiego i sam się dziwię, że aż tyle mam przemyśleń) to z 1:2 myśl o zborach w domach świętych. Kościoły domowe były, i dziś również są, bardzo popularne. Taki zbór był też w domu Filemona. Zbór to ludzie - wyznawcy Jezusa zbierający się na łamanie chleba i wspólną modlitwę i jeśli zbierają się w czyimś domu to ten dom będzie ich zborem (kościołem). Kościół bowiem to ludzie, a nie świątynia - bo ta była jedna w Jerozolimie, i zasłona przybytku rozdarła się wraz ze śmiercią krzyżową naszego Zbawiciela, potem Bóg chciał aby stara świątynia została doszczętnie zburzona i nie powinna już nigdy powstać żadna inna, która przejęłaby podobną rolę - składanie ofiar za grzechy. Taka doskonała ofiara została złożona raz na zawsze w Jezusie i nastało Nowe Przymierze.

Trzecia moja myśl to 1:16 w którym to wersecie Paweł zwraca się do Filemona, że brat to więcej niż sługa. Otóż Filemon posiadał niewolnika - sługę Onezyma, który był dla niego jak pisze Paweł nieużyteczny. Oddał go więc Pawłowi, a ten służąc mu nawrócił się. Paweł odsyła Onezyma do Filemona już nie tylko jako sługę, a jako świętego brata w wierze. Brat jest kimś więcej niż sługą. To znamienne, że chrześcijanie mają służyć jedni drugim i być w tej służbie doskonali na wzór  Jezusa. Stając się chrześcijaninem stajesz się zarazem sługą i to nie tylko Jezusa ale i swych braci. Myślałeś o tym kiedyś w ten sposób? Nawracając się stajesz się sługą i jednocześnie zyskujesz wielu sług swoich braci z kościoła i choć czujesz, że nadal na to nie zasługujesz, usługują Ci nie tylko Twoi bracia ale i sam Jezus, któremu możesz zaufać na tyle, że o cokolwiek poprosisz z wiarą to dostaniesz.

Jeszcze jedna myśl z 1:22 Paweł prosi aby przygotować mu gościnę, a przebywa w więzieniu i nie wie kiedy stamtąd wyjdzie. Pisze jednak, że dzięki modlitwie zbór Filemona wkrótce ujrzy Pawła. Pomyślałem jaką więc wiarę trzeba mieć, żeby napisać do kogoś: "Przygotuj się na mój przyjazd bo niebawem dzięki twej modlitwie wyjdę z wiezienia". Paweł ujął to tak: A zarazem przygotuj mi gościnę; bo mam nadzieję, że dzięki modlitwom waszym otrzymacie mnie w darze.