sobota, 25 stycznia 2020

Schody do Nieba w/g Świętego Piotra

Są w Rzymie święte schody. Wiedzieliście? Mnie to zaskoczyło. Podobno te same, po których stąpał Jezus idąc na sąd do Piłata i podobno na schodach są nawet plamy świętej krwi naszego Pana i Zbawiciela. Podobno, bo tak mówi tradycja, a to co mówi tradycja często mija się z prawdą i faktami, o czym zawsze warto pamiętać czytając przewodniki turystyczne. O ile wiele relikwii śmieszy mnie lub gorszy, to jednak schody byłyby ciekawostką architektoniczną godną oglądania gdyby nie trzeba było, jak każe tradycja, wspinać się po nich na kolanach. Zresztą za wiele i tak nie widać, bo przykryte są drewnem aby pielgrzymi ich nie zadeptali. Dlaczego niektórzy świecie wierzą, że po owych schodach stąpał Jezus? Schody te przywiezione zostały z Jerozolimy do Rzymu w r. 326 przez św. Helenę, matkę cesarza Konstantyna I. To jedyny fakt. To co budzi u wielu wątpliwość to jak św. Helena odnalazła właściwe schody 250 lat po zburzeniu Jerozolimy? Prawdopodobnie w taki sam sposób w jaki odnalazła gwoździe i krzyż blisko 300 lat po ukrzyżowaniu. Właściwe gwoździe czy drzewo krzyża wśród setek, jak nie tysięcy innych krzyży i gwoździ 300 lat po zdarzeniu, to nie lada wyczyn archeologiczny, ale ze schodami powinno być przecież łatwiej z uwagi na ich rozmiar. Nie ważne czy schody są prawdziwe, czy Żydzi ówczesnej zburzonej Jerozolimy wcisnęli Helenie dowolne schody i sprzedali je jako schody pałacu Piłata. Bo przecież nie powinniśmy otaczać ich czcią i nazywać "świętymi schodami" - tego Bóg nienawidzi. Schody same w sobie nie mogą mieć żadnej mocy, podobnie jak inne relikwie czy obrazy. Taki okultyzm mnie brzydzi i jednocześnie dziwi, choć z drugiej strony Jezus nie potępił chorej kobiety, która chciała choćby dotknąć Jego szaty aby się uzdrowić. Nie potępił, ale uzdrowiła ją nie szata, a moc Jezusa. Pokutne schody nie uzdrowią ludzkiej duszy, może to uczynić tylko Jezus i żadne schody nie są mu do tego potrzebne. Zwiedzając taką turystyczną atrakcję niezależnie od faktów jej autentyczności, można oczywiście pomodlić się do Jezusa, podobnie jak modlimy się we własnym domu czy w podróży ale liczenie na jakiś cud z uwagi na schody, szatę, obraz, drzazgę czy gwóźdź zakrawa już na bałwochwalstwo, gdyż wiele osób będzie przypisywać martwym przedmiotom nadprzyrodzoną moc.

Na ironię zakrawa fakt robienia kopii relikwii. Kopia świętego obrazu, do którego można pomodlić się w domu zamiast jechać na pielgrzymkę.  Kopie świętych gwoździ w których zręczny kowal zakuwa część oryginalnego przywiezionego przez Helenę gwoździa, którym jak mówi tradycja przybito ciało Jezusa i tak dokonuje ich rozmnożenia. A dziś dowiedziałem się, że mamy w Polsce kopię świętych schodów za sprawą hrabiny Józefy von Würtz-Burg. Chodzi o święte schody w Sośnicy niedaleko Wrocławia. To właśnie szukając informacji o atrakcjach turystycznych w okolicy Wrocławia natrafiłem na Blog na ten temat i poczytałam też o świętych schodach w Rzymie.

Czemu akurat teraz piszę o schodach, kiedy analizujemy Drugi List św. Piotra? Bo schody to ciekawa metafora. Oczywiście hasło "Schody do Nieba" większości ludzi w moim wieku od razy skojarzy się z utworem muzycznym grupy Led Zeppelin. Dziś przypomniałem sobie tę kompozycję i zaskoczyły mnie słowa na które wcześniej nie zwracałem uwagi. Tłumacząc na język polski: "Pewna Pani dobrze wie, złotem jest co błyszczy się, i kupuje sobie schody do nieba". Jakoś dziwnie tekst pasuje do obu Pań: Heleny, zwanej Świętą i Józefy von Würtz-Burg, która spoczęła w krypcie pod zakupioną przez siebie repliką świętych schodów w Sośnicy. Mnie jednak chodzi o coś innego i o inne "schody do nieba", o których jest mowa w Biblii i to własnie w drugim liście Piotra. Niełatwo je dostrzec, bo nie muszą to być koniecznie schody. Ale na pewno lepsze takie o których zaraz powiem, niż jakaś kamienna replika po której wspinają się grzesznicy na kolanach w nadziei odpokutowania za grzechy.

Moim zdaniem jedyne schody po jakich warto wspinać się z czcią i pobożnością to przedstawione na poniższym schemacie "Schody do Nieba w/g Świętego Piotra". 
Drugi List św. Piotra (1:3-11) w grafice. rys. K.Mika
Oczywiście Piotr nic nie pisze ani o schodach, ani tym bardziej o schodach do nieba. Próbując jednak lepiej zrozumieć to czego od nas oczekuje nasz Zbawiciel, zacząłem rysować i graficznie przestawiać to, o czym Piotr pisze w swoim liście zanim zacznie opisywać w jaki sposób zakończy się nasz świat. Uświadomiłem sobie, że sama wiara nie wystarczy. Masz zbawienie, które pochodzi z wiary ale co dalej? Jeśli w dniu nawrócenia się nie umarłeś, jak jeden ze złoczyńców wiszących na krzyżu obok Jezusa, to nie wolno Ci poprzestać na wierze i cieszyć się bezpieczeństwem przedsionków Nieba. Bóg oczekuje od nas wysiłku, wspinaczki, drogi. (dlatego schody są dobrym przykładem, metaforą wspinania się i wysiłku). Nabywając kolejne cechy i pomnażając je czyli: cnotę, poznanie, powściągliwość, wytrwanie, pobożność, braterstwo i miłość, zbliżamy się do wiekuistego Królestwa Pana naszego Jezusa Chrystusa. Jesteśmy użyteczni i aktywni, a jednocześnie nigdy się nie potkniemy. Nie wolno chrześcijanom stać w miejscu bo zaślepieni staną się krótkowzroczni i szybko zapomną, że zostali oczyszczeni z dawnych grzechów. Pomimo tego, że spływa na nich Boska moc ulegają skażeniu jakie na tym świecie pociąga za sobą pożądliwość.