sobota, 2 lutego 2019

Łaską jesteście zbawieni przez wiarę - Boży to dar...

Luty i czas na kolejny List - List św. Pawła do Efezjan. Oczywiście przeczytam go codziennie, ale już po pierwszym czytaniu, tak dla przypomnienia treści zwraca uwagę werset, który znam od dawna na pamieć. Chodzi o wersety 2.8-9  - które już od wielu lat towarzyszą mi w mojej drodze do Jezusa. 


"Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar; Nie z uczynków, aby się kto nie chlubił".


Te właśnie wersety Ef 2.8-9 stanowią dla protestantów jedno z 5 haseł ich wiary, a konkretnie Sola gratia (Tylko łaska) obok pozostałych: Sola scriptura („Tylko Pismo”), Sola fide („Tylko wiarą”), Solus Christus („Tylko Chrystus”), Soli Deo gloria ("Tylko Bogu chwała"). 

Innymi słowy dopiero kiedy zrozumiałem, że na zbawienie nie można w żaden sposób zapracować, że nie pomogą człowiekowi w zbawieniu: prośby, posty, modlitwy, pielgrzymki, dobre uczynki o ile nie przyjmie łaski przez wiarę, wtedy to odzyskałem spokój sumienia, pewność zbawiania i brak lęku przed nieuchronną śmiercią. Innymi słowy aby osiągnąć zbawienie, które jest łaską, czyli jest za darmo i niezależnie od uczynków człowieka, udzielaną człowiekowi przez wiarę w ofiarę Jezusa - należy po prostu tę łaskę przyjąć i nie chlubić się tym bo to nie nasza zasługa, a dar od Boga.

Na tym polu (zależność łaski i wolnej woli człowieka) dochodziło do wielu sporów na przestrzeni dziejów. Ot choćby trwający blisko dwa wieki spór jezuitów i dominikanów w kościele katolickim o skuteczność łaski, zakończony w 1607 r przez papieża Pawła V patem, czyli wprowadzeniem zakazu dyskusji na ten temat. 

Czasem rozmawiam z katolikami na temat łaski i tego właśnie wersetu. Również w XXI wieku dyskusja katolika i ewangelika na temat tak krótkiego stwierdzenia z ich wspólnej bądź co bądź Biblii, jak: "Łaską zbawieni jesteście przez wiarę, niezależnie od uczynków i Boży to dar a nie wasza zasługa" budzi kontrowersje. Dla mnie sprawa jest jasna i bynajmniej nie chodzi mi o Sola scriptura, bo werset jest na tyle czytelny i zrozumiały, że nie można go inaczej rozumieć i poddawać w wątpliwość. Nie da się go też inaczej zinterpretować. Nadal uważam, że biblię należy czytać, a nie próbować interpretować. No oczywiście, jeśli narosły jakieś tradycje (nie mówię tu już o tak drastycznych kwestiach ze średniowiecza jak kupczenie odpustami, aby ulżyć nieco w cierpieniu po śmieci) i rytuały utwierdzające wiernych w przekonaniu, że niebo nie jest za darmo i człowiek musi się o nie strać nadludzkim wysiłkiem, to trudno czytając List do Efezjan 2.8 i 2.9 zrozumieć po co tak naprawdę umarł na krzyżu Jezus. Zwykle gdy komuś przytaczam te wersety, mało kto mówi Amen, Alleluja i Chwała Panu. Zwykle słyszę: Jak to? To niby co, teraz mogę grzeszyć bo jestem już zbawiony? No mógłbyś grzeszyć masz wolną wolę, tylko po co miałbyś to teraz robić? Przyjmując z wiarą ofiarę Jezusa - rodzisz się na nowo i brzydzisz się wszelkim grzechem. Nie potrzebujesz i nie chcesz już grzeszyć, ale nadal masz wolną wolę, ty wybierasz czy tę ofiarę przyjmujesz czy nie. Jeśli przyjmiesz Bóg o ciebie zawalczy. Nie tylko uwolni cię od grzechu, uzależnień i wyrwie z niepewności i beznadziei - da ci też nowe życie, którego już nigdy nie utracisz, pomimo, że twoje ciało kiedyś zgnije w ziemi lub się spopieli, ty będziesz, żył nadal. Jednego dnia po prostu Bóg cię tylko przerzuci przez grób ale jeśli teraz narodzisz się na nowo nie będziesz się tego dnia obawiał, a przeciwnie możliwe nawet, że będziesz go w nadziei oczekiwał.
Czas płynie jednakowo inaczej go tylko odmierzamy.
No tak ale co z tymi uczynkami, bo przecież "wiara bez uczynków jest martwa, itd". Lubię list do Efezjan bo wszystko ładnie tłumaczy i nie trzeba skakać po całej biblii, aby komuś wyjaśnić zależność pomiędzy łaska niezależną od uczynków i spełnianiem tych właśnie uczynków. Bo oto kolejny werset Ef. 2.10 nam to pięknie wyjaśnia: 

"Jego bowiem dziełem jesteśmy, stworzeni w Chrystusie Jezusie do dobrych uczynków, do których przeznaczył nas Bóg, abyśmy w nich chodzili".

Dobre uczynki TAK, OWSZEM i TO KONIECZNIE - ale jako święci i zbawieni, należący do Jezusa, aby jak mówi jedna z pieśni: "aby ludzie widzieli dobre czyny w nas i chwalili Ojca, który w niebie jest". Bóg nas sobie upodobał, stworzył i przeznaczył do dobrych uczynków, obdarzył powołaniem, dał talenty i pragnie abyśmy w tych dobrych uczynkach chodzili. Na jego chwałę i na świadectwo jaki jest miłosierny. To oznacza, że mamy się nie chlubić dobrymi uczynkami, a jedynie wielbić Boga. To stawia w innym świetle czynienie ludziom dobrze np: z obowiązku (taka mam pracę), ze strachu (boję się postąpić niewłaściwie), z żalu i współczucia (szkoda mi tych ludzi muszę im jakoś pomóc) itd. Bóg obdarzył nas wolną wolą i chce abyśmy z wolnej woli i z miłości chodzili w dobrych uczynkach do których nas stworzył i przeznaczył, bez strachu, poczucia winy, bez przymusu, bez gniewu i nienawiści, bez pogardy - z miłości do ludzi po prostu. 

13 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z wyjątkiem zdania o robieniu z kogokolwiek debila, bo to jest właśnie mowa nienawiści. Znam wielu naprawdę wierzących katolików. Ja nie miałem tyle szczęścia aby być zbawionym w wietze swoich przodków. Dlatego Bóg o mnie walczył i objawił się w biblii. Będąc w kościele katolickim nie dowiedziałem się zbyt wiele o zbawieniu, natomiast bardzo dużo o grzechu i strachu przed piekłem. Żyłem we wsydzie i permamantnym poczuciu winy, jeden z księży ptóbował mnie seksualnie wykprzystać i miałem bardzo niewielu dobrych nauczycieli. Niemniej jednak szukałem Jezusa i tam się o nim dowiedziałem. Teraz modlę się za katolików aby czytali swą biblię i rozumieli znaczenie ofiary Jezusa, której mnie nikt nie umiał wytłumaczyć.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. Przykro mi, że masz takie odczucia. Ja natomiast pisze o swoich. Nie robię z nikogo debila. To raczej ze mnie robiono debila blisko 50 lat i dzięki Bogu udało mi się wyrwać z matni zakłamania, chipokryzji, zniewolenia grzechem, nałogów. Wszystko dzięki Jezusowi. Czytasz ze mną te listy czy jedynie komentujesz moje posty i szukasz błędów? Przeczytaj proszę przynajmniej ten do Efezjan. Jakie Bóg da ci odpowiedzi na 5 pytań, które warto postawić? Bóg? Ludzie? Ty sam? Zmiana? Służba?

      Usuń
    5. Smutne jest że w swoim postępowaniu przez pięćdziesiąt lat nie dostrzegasz swojej winy. Zachowujesz się jak Adam z Ewą w raju. Czy potrzebne ci zbawienie skoro twoja wina była ci wmawiana. Co jeszcze wmówił ci Kościół Katolicki? 17 Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w waszych sercach; abyście w miłości zakorzenieni i ugruntowani. Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w moim i twoim sercu. Pozdrawiam Bracie

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. W poście jest zdjęcie zegara więc metafora jest zbyt odległa. Kto czytając o zbawieniu z łaski przez wiarę z zachętą w następnym zdaniu do chodzenia w dobrych uczynkach miałby grzeszyć? Czym? Prawdą? Jeśli inaczej rozumiesz Ef. 2.8-9 chętnie posłucham ale nie twierdź, że szatan zbiera teraz żniwo bo piszę ciś złego. Przemyś w sercu ten cytat Bracie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Odkryć powołanie i w nim się realizować. Przebaczyć i pojednać się z Braćmi. Zadanie dla mnie i cel doskonałość Chrześcijańskiej. Wiesz dlaczego między ścianami nie ma wojny? Bo pomiędzy nimi jest pokój. Niech pokój Chrystusowy będzie zawsze między nami.1 Zachęcam was zatem ja, więzień w Panu, abyście postępowali w sposób godny powołania, do jakiego zostaliście wezwani, 2 z całą pokorą i cichością, z cierpliwością, znosząc siebie nawzajem w miłości. Pozdrawiam Bracie

    OdpowiedzUsuń
  6. POLECAM warto zapoznać się z przemyśleniami pastora Dietricha Bonhoeffera, rodem z Wrocławia, wybitnego protestanckiego teologa, świadka Jezusa w czasach najciężej próby lat 1933-45 w Niemczech, męczennika.

    OdpowiedzUsuń
  7. FRAGMENT :
    Dietrich Bonhoeffer
    SPOWIEDŹ I WIECZERZA PAŃSKA
    Brat - pośrednikiem przebaczenia
    "Wyznawajcie zatem sobie nawzajem grzechy" (Jk 5, 16) Kto pozostaje sam ze swoim złem, ten pozostaje całkiem sam Może być też tak, że chrześcijanie - mimo wspólnych nabożeństw i modlitw, mimo całej wspólnoty w służbie - pozostawieni są sami sobie; może być tak, że nie nastąpiło ostateczne przebicie do wspólnoty, bo tworzą oni wprawdzie wspólnotę jako wierzący i pobożni, lecz nie tworzą jako niepobożni i grzesznicy. Pobożna wspólnota nie pozwala przecież nikomu być grzesznikiem, dlatego każdy musi zakrywać grzech swój przed sobą i przed wspólnotą. Nie wolno nam być grzesznikami. Jakież byłoby wielkie zgorszenie wielu chrześcijan, gdyby pewnego razu pomiędzy pobożnych wcisnął się prawdziwy grzesznik. Dlatego pozostajemy sami z naszym grzechem: w kłamstwie i zakłamaniu; my przecież jesteśmy teraz grzesznikami. Pozdrawiam BRACIE

    OdpowiedzUsuń

Aby komentować załóż konto na Google+. Anonimowe komentarze trafiają do spamu i nie będą publikowane.