wtorek, 24 lipca 2018

Jezusowi podoba się Biblia Gdańska

Okazało się, że tekst Biblii Gdańskiej pomimo, że przestarzały językowo, a może właśnie z tego powodu, jest dla mnie odpowiedni. Jezus znów do mnie przemówił i czułem, że to tłumaczenie natchnione jest Duchem Świętym. Podejrzewam, że każde jest, o ile nic nowego nie dopisano, ani nic nie pominięto. Samo zaś tłumaczenie operuje nie tyle na płaszczyźnie duchowej ile intelektualnej i dzięki słowom pozwala mi obejmować umysłem to co niezrozumiałe dla człowieka ale dla ducha pojęte. Duchowo czytając Biblię jestem połączony z Bogiem przez Ducha. Dych Święty działa w ludziach wierzących właśnie poprzez słowo i to naprawdę działa.
W tym jednym miesiącu zaszło w moim życiu wiele zmian, które określić można przyspieszeniem. Ale nie takim jakie znamy z pracy i zwykle kojarzy się ono ze zmęczeniem, ale wręcz przeciwnie był bowiem czas na relaks i odpoczynek. Z jednej strony sprawy się dzieją niejako same, bez mojego udziału, ale wszystkie, które mnie dotyczą załatwiają się tak, że czuję się jakbym był pod jakimś magicznym parasolem. Właśnie nie magicznym a Duchowym. Nie będę tu przytaczał wszystkich przykładów bo nie świadectwo wiary jest tematem tego bloga, a moje ot takie tam przemyślenia przy porannej kawie. Ale niech podam choć kilka przykładów bo może kogoś to zachęci do czytania listów pierwszych chrześcijan razem z nami:
- ustaliliśmy datę naszego ślubu (znamy się już 4 lata, a parą jesteśmy ponad rok, czyż to nie dziwne że data ustaliła się właśnie w pierwszym miesiącu czytania listów i to nie taka, którą chcieliśmy wcześniej i o której rozmawialiśmy. Bóg dał nam inny termin ale już postanowione i zaklepane)
- rozwiązała się sprawa mojego brata, coś co trwało ponad 3 miesiące na jego niekorzyść nagle potoczyło się na jego korzyść (może dlatego, że dołączył do nas i również przeczytał 1 List do Tesaloniczan, kto wie?). Tak czy inaczej zakończyła się pewna sprawa, która pozbawiała go zdrowia, pieniędzy i spokoju. Wrócił do siebie i może zacząć nowe życie - chciałbym aby z Bogiem i o to się modlę, ale każdy z nas ma wolną wolę i sam zdecyduje. Wiem tylko, że Bóg kocha mojego brata i żadna krzywda stać mu się nie może. Wielokrotnie dawał temu dowody i nawet ślepy by to zauważył.
- miałem zmienić pracę ale ostatecznie jej nie zmieniam więc po co to zamieszanie? Bóg pokazał mi tylko wizję i inne opcje. Pokazał, że pracę zawsze znajdę gdy będzie potrzeba ale ostatecznie pozwolił mi zostać tam gdzie jestem ale marazm i nudę zabrał, teraz cieszę się z pracy, która zaczynała mnie już denerwować.
- znaleźliśmy sobie kościół (jeszcze tam nie byliśmy i pewnie w lipcu już się nie uda ale rozmawiałem telefonicznie z pastorem i czuję ze Bóg posyła mnie właśnie do tej wspólnoty)
- dziwnym sposobem  wyszliśmy z długów.  No jeszcze nie ze wszystkich ale przynajmniej z tych bieżących, które spędzają zwykle sen z powiek.
- miła niespodzianka koledzy i koleżanki z pracy zrobili zrzutkę i uzbierali dla mnie mniej więcej 1/3 wypłaty, która mi zginęła (pomogło bo nadal mam te pieniądze i wystarczą do końca miesiąca na życie)
- odkreślimy dziś lub jutro kolejne marzenie z naszej wspólnej listy 100 marzeń, itd itd...
Basen kulkowy dla Sary z listy 100 marzeń.
To tylko kilka przykładów ale zdarzyło się znacznie więcej, a niektóre zbiegi okoliczności pewnie wyjaśnią się za kilka dni tygodni lub miesięcy. Życie nabiera barw. Życie z Bogiem jest barwne i ciekawe.
...
Ale zacząłem ten post od Biblii Gdańskiej, więc kilka moich spostrzeżeń, które mi Jezus podsunął przed oczy:
(1:2)  "Dziękujemy Bogu zawsze za was wszystkich, wzmiankę czyniąc o was w modlitwach naszych"
Modlitwa za innych ludzi nie musi być nieustanna lub długa. Bóg wie czego nam potrzeba i innym. Wystarczy w modlitwie mała wzmianka za tego, któremu dobrze życzymy i za kogo  chcemy się pomodlić. Mała wzmianka, mała ... 
(4:12) "Abyście uczciwie chodzili przed obcymi, a w niczem abyście nie mieli niedostatku".
W niczym nie mieć niedostatku to coś jakby innego niż nie być zdanym na czyjąś pomoc. Znów podobne przemyślenia jak z Psalmem 23 Pan jest moim pasterzem i nie brak mi niczego lub Pan jest moim Pasterzem na niczym mi nie zbywa (tłumaczenie Czesława Miłosza). Zupełnie jakby Bóg dawał nam wolną wolę w kwestii bogacenia się lub dostatku. Podoba się Bogu zarówno skromne życie byleby nie być od nikogo zależnym jak i życie bogate gdzie w niczym nie mamy niedostatku i nie brak nam niczego. Myślę, że dotyczy to zarówno sfery duchowej jak i materialnej czy fizycznej.
Ostatnie spostrzeżenie odnośnie ludzi słabych
(5:14) "A prosimy was, bracia! napominajcie tych, którzy nie stoją w rzędzie, cieszcie bojaźliwych, znaszajcie słabych, nieskwapliwymi bądźcie przeciwko wszystkim";
Znaszajcie - to już zapomniane słowo. Czasem pozostało w języku polskim jako określenie w kontekście butów kiedy mówi się, że buty czy kurtka jest znoszona. Znaszać buty znaczyło tyle co je używać, aż się całkiem rozlecą. A co oznaczać to  może w kontekście ludzi? Czy są ludzie, których nie znosimy? Są? To nie są wrogowie, o których zwykło się mówić "nienawidzimy" lub "nie rozmawiamy z nimi". Wróg to wróg. A ten kogo nie znosimy to niby nie przyjaciel ale też nie wróg,  ktoś kogo tolerujemy, ale nie lubimy i nie znosimy jego towarzystwa, czyli co mamy robić - właśnie "znaszać ludzi słabych". Zastanawiające, pomyślałem o osobach, których unikam z tego powodu i postanowiłem zacząć ich znosić, tolerować - nie koniecznie od razu się zaprzyjaźniać ale po prostu i po ludzku być dla nich miłym, uśmiechać się szczerze i tolerować ich słabości.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Aby komentować załóż konto na Google+. Anonimowe komentarze trafiają do spamu i nie będą publikowane.