Święta, zarówno Bożego narodzenia ale szczególnie Wielkanoc, odkąd zrozumiałem ewangelię, napawały mnie dwoma sprzecznymi uczuciami. Z jednej strony bliskość Boga i chęć dziękczynienia za zbawienie, a z drugiej strony obrzydzenie do kościelno-ludowych rytuałów quazi-religijnych. Króliczki i jajka, jako pogański symbol płodności, który kościół zaadoptował i próbował tłumaczyć jako wyraz religijności i duchowości. Na Boże Narodzenie konkurs na najlepszą szopkę, a na Wielkanoc konkurs na najwyższe palmy, (te w Lipnicy Murowanej mają ponad 30 metrów), konkurs na najładniejszy grób no i warty przy grobie, które zaczęli pełnić już nie Rzymianie, a ministranci, strażacy, żołnierze, harcerze, pielęgniarki lub robotnicy. Wszytko na pokaz, wszystko z przepychem, wszystko z religijnym uniesieniem - ale ile w tym Prawdy i ile Wiary?
Miałem chęć napisać więcej na ten temat ale napotkałem w sieci na kazanie ojca Adama, które o ile go nie słuchaliście warte jest posłuchania, bo oto przybliżyło się Królestwo Boże. To na co od dawna wskazują protestanckie zbory dociera też do katolików i Chwała Panu za takie właśnie kazania, które wskazują na to co najważniejsze. Wiara jako łączność z Jezusem i Zbawicielem jest kluczowa. Religijność jako przynależność do jakiegoś kościoła lub możliwość przyjmowania sakramentów jeśli jest wyrazem wiary i ją wspiera służy dobru, jeśli zaś jest wyrazem jedynie religijności jest bałwochwalstwem i zaprowadzi ludzi do piekła. Ot cała prawda na temat religii. Choć nie we wszystkim się zgadzamy to błogosławię cię Adamie za to słowo.